12 blokad komunikacyjnych
Thomas Gordon był amerykańskim psychologiem i psychoterapeutą. W jego dorobku znalazły się bestsellerowe poradniki dla rodziców, nauczycieli i wychowawców. W pochodzącej z 1970 roku książce “Wychowanie bez porażek” sformułował 12 barier komunikacyjnych, które nazwał “brudną dwunastką niszczycieli komunikacji”. Choć te zasady dotyczą każdego przypadku komunikacji interpersonalnej, warto przeanalizować je pod kątem wychowania naszych dzieci.
O jakich blokadach w komunikacji przeczytasz w artykule?
- Rozkazy, nakazy, polecenia
- Ostrzeżenia, upomnienia, groźby
- Moralizowanie, wygłaszanie kazań, przekonywanie
- Dawanie rad, dyktowanie rozwiązań, udzielanie propozycji
- Robienie wyrzutów, pouczanie, logiczna argumentacja
- Ocena, krytyka, oskarżenia
- Chwalenie, aprobowanie
- Obrażanie, ośmieszanie, zawstydzenie
- Interpretowanie, analizowanie, diagnozowanie
- Badanie, przesłuchiwanie, wypytywanie
- Uspokajanie, pocieszanie, współczucie
- Odwracanie uwagi, kpina, wycofywanie się
Rozkazy, nakazy, polecenia
To zrozumiałe, że każdemu czasem kończy się cierpliwość i decyduje się w najprostszy z możliwych sposobów zmusić kogoś do wykonania danej czynności. Tymczasem problem w tym, że nawet jeśli forma rozkazu skutkuje wykonaniem zadania, to osoba której rozkazujemy zyskuje przekonanie, że jej zdanie się nie liczy. Takie przekonanie z kolei sprawia, że jej samoocena może ulec znacznemu obniżeniu się - szczególnie w przypadku dziecka, którego charakter jest dopiero w fazie rozwoju. Na dłuższą metę formułowanie rozkazów i nakazów może doprowadzić również do buntu. Tym bardziej, że z czasem dziecko uczy się, jak obchodzić dane nakazy. Zauważa również, jak reagujemy na to, w jaki sposób wypełnia nasze polecenia i uczy się wykorzystywać coraz lepiej tę wiedzę. Dzięki temu sam nakaz traci dla niego na znaczeniu - podobnie rzecz ma się w przypadku kar.
Ostrzeżenia, upomnienia, groźby
Rzecz ma się podobnie jak w przypadku rozkazów. Dziecko, które nieustannie jest upominane lub nakłaniane do czegoś za pośrednictwem groźby staje się niepewne siebie. Może mieć to również skutki w przyszłości - dzieci nieustannie zastraszane i upominane jako dojrzali ludzie bardziej boją się podejmować własne decyzje z obawy o to, że skutki będą dla nich bolesne. O wiele mocniej obawiają się również cudzej niepochlebnej opinii - lęk przed nią może być na tyle paraliżujący, że nie są w stanie podjąć żadnych odważnych kroków bez uprzedniej aprobaty innej bliskiej osoby.
Moralizowanie, wygłaszanie kazań, przekonywanie
Chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej - to niewątpliwe. Często wydaje nam się, że prawienie kazań jest najlepszą wychowawczą formą zapobiegania na przyszłość błędów. Tymczasem jest to kolejna bariera komunikacyjna, w efekcie której - wg. Thomasa Gordona - nieświadomie budujemy w dziecku wyrzuty sumienia, które mogą prowadzić do trudności w wyrażaniu samego siebie w obawie o dezaprobatę otoczenia. Oczywiście dziecku trzeba wiele rzeczy wytłumaczyć - ale warto przy tym postarać się tak poprowadzić rozmowę, aby samo doszło do odpowiednich wniosków. Czym innym będzie zatem partnerska rozmowa polegająca na podzieleniu się z dzieckiem ważnymi spostrzeżeniami i zapytaniem o jego punkt widzenia, a czym innym wygłoszenie tak zwanego “kazania” w trakcie którego dziecko poczuje się skrytykowane (często - w jego mniemaniu - bezpodstawnie).
Dawanie rad, dyktowanie rozwiązań, udzielanie propozycji
To oczywiste że chcemy, by dzieci uczyły się na naszych błędach i korzystały z naszego doświadczenia. I nie ma w tym nic złego, dopóki nie dyktujemy naszych warunków zbyt często. Pamiętajmy o tym, że być może nie jesteśmy w stanie dokładnie zrozumieć, co przeżywa dziecko. Jesteśmy już na innym etapie życia i inaczej postrzegamy pewne rzeczy. Dlatego warto radzić, ale nie warto narzucać rad na siłę. Przyda nam się tutaj umiejętność “wejścia w buty dziecka” i przypomnienie sobie, jak to jest być dzieckiem. Oczywiście - jako dorośli wiemy już, że pewne rady udzielane nam wcześniej były prawdziwe. Ale z drugiej strony - niech pierwszy rzuci kamieniem ten, którego problem nigdy nie był zbagatelizowany, gdy był dzieckiem. Pamiętajmy, że wtedy drobne rzeczy mogą stanowić prawdziwą katastrofę, lub niezwykłą przygodę. I starajmy się zrozumieć ten punkt widzenia.
Robienie wyrzutów, pouczanie, logiczna argumentacja
Czasem próbujemy wytłumaczyć coś dziecku powołując się na logiczne argumenty, które nam wydają się oczywiste, tymczasem zapominamy o tym, że dziecko może znajdować się w stanie emocjonalnym, który uniemożliwia zrozumienie tych argumentów. Natomiast w momencie, kiedy będzie zdenerwowane lub zrozpaczone, wyrzuty tylko pogorszą sytuację. Czasem emocje trzeba po prostu...przeczekać. Zresztą Thomas Gordon opisując swoje 12 blokad komunikacyjnych zauważył również, że to nie dotyczy jedynie dzieci. Również dorośli nie powinni podejmować decyzji lub czynić wyrzutów w momencie występowania szczególnie silnych emocji, takich jak złość, smutek, czy przesadna ekscytacja.
Ocena, krytyka, oskarżenia
Wydaje Ci się, że bycie krytycznym jest konieczne, aby dziecko mogło się poprawnie rozwijać? Nic bardziej mylnego. Czym innym jest jasne komunikowanie dziecku, gdzie popełniło błąd i pomoc w jego naprawieniu, a czym innym powiedzenie mu “sam sobie jesteś winny, to twoja głupota”. W przypadku takiej krytyki dziecko traci na poczuciu własnej wartości i nie wie gdzie i jak zwrócić się o pomoc, aby znów nie być oceniane negatywnie. W obawie o tę ocenę zaczyna zatem bać się wyrażać siebie i swoje opinie - a przecież zupełnie nie o to nam chodzi.
Chwalenie, aprobowanie
Chwalenie może być złe? Tak - wtedy, gdy występuje zbyt często. Jeśli w odpowiedzi na humory lub histerie dziecka reagujemy pochwałą tylko po to, aby je uspokoić, nauczy się wymagać tego zawsze. W przyszłości zaś będzie miało problem z przyjmowaniem na siebie konstruktywnej krytyki. Przyzwyczajone do tego, że w odpowiedzi na silne emocje zawsze usłyszy coś pozytywnego, nie będzie zwyczajnie umiało na taką krytykę reagować. Jak mówi stara zasada: co za dużo to niezdrowo, dlatego należy znać umiar zarówno w krytykowaniu, jak i chwaleniu.
Obrażanie, ośmieszanie, zawstydzenie
Tego chyba nie trzeba nikomu wyjaśniać - wyzywanie drugiego człowieka i godzenie w jego poczucie wartości i godności jest po prostu złe. Dlatego nie nazywajmy dziecka głupkiem czy leniem, nie przypinajmy etykietek.
Więcej o “przypinaniu łatek” oraz efekcie Rosenthala
Dawajmy dobry wzór do naśladowania i rozmawiajmy jak równy z równym. Uczmy na swoim przykładzie wyrażania emocji inaczej, niż przez wyzywanie innych.
Interpretowanie, analizowanie, diagnozowanie
“Robisz to po to, aby mnie zirytować”. Takie stwierdzenie bywa bardzo krzywdzące. Unikajmy stawiania diagnoz na temat tego, jakie pobudki kierowały dzieckiem w danej sytuacji - zawsze pozwólmy mu opowiedzieć własną wersję wydarzeń, nawet jeśli jesteśmy przekonani, że nasza jest całkowicie zgodna z rzeczywistością. Dziecko, które próbuje wytłumaczyć swoje motywy, ale spotyka się z brakiem pozwolenia na to, doświadcza bezsilności. Warto też pamiętać o tym, że choć czasem wydaje nam się, że dziecko “robi nam na złość”, to w rzeczywistości nie to jest zazwyczaj powodem danego zachowania. Warto zastanowić się, jaka potrzeba się za tym kryje - uwagi, zaopiekowania emocji, a może rozwiązania jakiegoś problemu?
Badanie, przesłuchiwanie, wypytywanie
Unikajmy “odpytywania” dziecka i pytań zamkniętych. Uczmy otwartej komunikacji, w której pytania pozostawiają mu pole do prawdziwych opowieści o tym, co czuje. A gdy już się tego uczy, pamiętajmy o wcześniejszych punktach - nie krytykujmy, nie oceniajmy i nie przerywajmy morałami.
Uspokajanie, pocieszanie, współczucie
Nic na siłę. Czasem emocje po prostu potrzebują być uzewnętrznione. Uspokajając dziecko na siłę, lub wręcz łącząc pocieszanie z groźbami, prowadzimy jedynie do wzrostu negatywnych emocji i pogorszenia sytuacji. Uspokajajmy rozsądnie, łagodnie pocieszajmy - ale nie nakazujmy wyłączać uczuć i natychmiast eliminować smutku czy złości. Uczmy dziecko wyrażać jasno w słowach swoje niepokoje. Poza tym pomyśl w momentach silnej złości lub smutku, gdy ktoś nakaże Ci zachować spokój lub na siłę się uspokoić - czy to Ci pomaga? A może tym bardziej odczuwasz irytację?
Odwracanie uwagi, kpina, wycofywanie się
Zbywanie dziecka problemów za pomocą żartów sprawi, że dziecko poczuje się bezwartościowe. Pamiętajmy, że nie zawsze rozumie ono jeszcze, skąd biorą się poszczególne uczucia. Wykpione, poczuje się jeszcze bardziej sfrustrowane - będzie odnosiło wrażenie, że jego uczucia są nie na miejscu, skoro zostało wyśmiane. Próby odwracania uwagi mogą się zaś odbić na jego zdolnościach komunikacyjnych i w przyszłości samo nauczy się unikać konfrontacji z własnymi emocjami.
Komunikuj się tak, jak chciałbyś, aby komunikowano się z Tobą!
Czyli złota zasada, którą warto się kierować. Nie stosujmy wobec dziecka tych elementów komunikacji, które w naszym przypadku spowodowałyby zdenerwowanie lub zawstydzenie. Pamiętajmy, żeby traktować dzieci po partnersku i prowadzić je do tego, by w przyszłości posiadały własną opinię i były w stanie otwarcie, szczerze i wartościowo komunikować się ze swoim otoczeniem.
Warto również zwrócić uwagę na ciekawe narzędzia, które pomogą